Zadźgali go, bo nie dał wojsku papierosa

Do bójki, która skończyła się śmiercią 20-latka z Gryfic, doszło we wtorek wieczorem w Świnoujściu. Jeden z napastników pchnął go nożem w klatkę piersiową. Mimo reanimacji, ofiara zmarła w szpitalu

We wtorkowy wieczór w jednym z pubów w sąsiedztwie przeprawy promowej w centrum Świnoujścia wywiązała się kłótnia między trzema żołnierzami a młodym mężczyzną.

Zaczepki szukali 22-letni Michał P., 20-letni Adam J. i 20-letni Sebastian R. Wszyscy to żołnierze zasadniczej służby wojskowej w świnoujskiej jednostce. We wtorek od godz. 16 byli na przepustce. Najprawdopodobniej w pubie koło promów zetknęli się z 20-latkiem z Gryfic, który w Świnoujściu wynajmował mieszkanie. Poprosili go o papierosa. Gdy odmówił, wyszli za nim z baru, żeby go pobić. Wywiązała się walka, podczas której do trzech napastników dołączył czwarty, 22-letni Marcin D, mieszkaniec Świnoujścia. Postanowił wesprzeć żołnierzy, bo jednego z nich znał z widzenia. To on wyciągnął nóż i zadał śmiertelny cios. Jak ustaliła później policja, D. był jedynym z napastników, który był trzeźwy.

Gdy pojawiła się krew i zaatakowany mężczyzna upadł, napastnicy uciekli.

- Widziałam, jak upadał. Przy promach było tylu ludzi i nikt nie zareagował! - napisała na portalu Iswinoujscie.pl internautka.

Ktoś wezwał policję, ta zadzwoniła po pogotowie. Reanimację rannego 20-latka ratownicy rozpoczęli już w karetce. Mimo półgodzinnego masażu serca, chłopak zmarł w szpitalu.

- Żołnierzy udało nam się zatrzymać w przeciągu godziny od zdarzenia - mówi nadkomisarz Mariusz Solka z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu. - Czwartego napastnika, tego, który użył noża, złapaliśmy w nocy. Wszyscy są już w areszcie.

Policja znalazła też narzędzie zbrodni - nóż, który Marcin D. ukrył w mieszkaniu kolegi. Łącznie w sprawie jest pięciu zatrzymanych. Od wczoraj trwają przesłuchania świadków.

Jeżeli prokurator uzna, że to było zabójstwo, Marcinowi D. będzie groziło dożywocie. Żołnierze odpowiedzą za udział w bójce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.