Groźna ślizgawka: wypadki, połamane nogi i ręce

Pod Czaplinkiem zginęły dwie osoby, pod Stargardem kilka zostało rannych. W Szczecinie doszło do kilkunastu kolizji. Ludzie łamali ręce, nogi i obojczyki - to efekt czwartkowej ślizgawki na drogach i chodnikach w Zachodniopomorskiem

Po godz. 7 rano w Pszczelniku pod Myśliborzem (trasa nr 23 z Dębna) samochód potrącił 63-letniego pieszego. Mężczyzna zmarł.

- Na pewno przyczyniły się do tego warunki atmosferyczne i fakt, że było ciemno, a ciemno ubrany pieszy szedł bez odblasków czy oświetlenia - mówi mł. asp. Agnieszka Strzemecka z Komendy Powiatowej Policji w Myśliborzu. - Biegli dopiero wyjaśnią bezpośrednie przyczyny wypadku. Pieszy szedł nieprawidłowo. Kierowca samochodu, 40-latek z Poznania, był trzeźwy. Nie jechał zbyt szybko.

Po godz. 13 na drodze między Połczynem Zdrojem a Czaplinkiem z trasy wypadł fiat 126p i uderzył w przydrożną barierkę. Dwie osoby zginęły, a dwie zostały ciężko ranne. Do groźnych kolizji doszło pod Stargardem. W okolicy Żarnowa przed godz. 9 ciężarówka wjechała w tył drugiej. Ta z kolei uderzyła w samochód osobowy. Cztery osoby zostały ranne: trójka pasażerów osobowego i kierowca ciężarówki. Inny samochód wpadł do rowu na trasie Stargard-Chociwel. Jedna osoba została ranna. Dwie ucierpiały, gdy z trasy wypadło auto między Chojną a Nawodną.

W samym Szczecinie tylko do godz. 15 doszło do 18 kolizji. Pod Szkołą Podstawową nr 2 przy ul. Śmiałego jeden po drugim lekko uderzały w siebie auta rodziców podwożących dzieci na lekcje. - Jechałem może z dziesięć na godzinę, ale i tak nie miałem możliwości hamowania - mówił jeden z ojców reporterowi Radia TOK FM.

Do szpitali zgłaszali się szczecinianie z połamanymi rękami, nogami czy obojczykami. Już rano w szpitalu na Pomorzanach było pięć osób. Do południa w klinice przy Unii Lubelskiej (zwłaszcza chirurgii ręki) trzeba było pomagać 13 połamanym.

- Niektórzy zgłaszali się sami. Dziesięć osób my odwieźliśmy do szpitali - mówi Monika Bąk, rzeczniczka pogotowia ratunkowego. - Głównie z centrum miasta zabieraliśmy ludzi z połamanymi rękami, urazami łokcia, stłuczeniami.

Szczecinianie narzekali na śliskie chodniki, drogi i na to, że ciężko było dojść do przystanków.

Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego skontrolował, jak jego chodniki oczyścił Remondis.

- Ale trzeba pamiętać, że do nas należy zaledwie ok. 8 proc. chodników w mieście - podkreśla Andrzej Grabiec, zastępca dyrektora ZDiTM. - Mieliśmy zastrzeżenia do czterech przystanków i ukaraliśmy firmę Remondis. Kara wynosi 12,5 tys. zł.

Pokrzywdzeni mogą starać się o odszkodowania. Grabiec wyjaśnia, że najpierw powinni zgłosić się do lekarza (by mogli później udokumentować obrażenia). Następnie, jeśli nie wiedzą, czyj był chodnik, mogą zgłosić roszczenie do ZDiTM.

- My ustalimy, kto odpowiada za chodnik - mówi Grabiec. - Jeśli nie my, to przekażemy roszczenie do właściwego zarządcy. I poinformujemy osobę zainteresowaną, komu je przekazaliśmy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.